Reproducir en Spotify Reproducir en YouTube
Ir al video de YouTube

Cargando el reproductor...

¿Scrobbling desde Spotify?

Conecta tu cuenta de Spotify con tu cuenta de Last.fm y haz scrobbling de todo lo que escuches, desde cualquier aplicación de Spotify de cualquier dispositivo o plataforma.

Conectar con Spotify

Descartar

¿No quieres ver más anuncios? Actualízate ahora

Limp Bizkit 01.06.2012 Ursynalia

Generalnie gruba sprawa. Miałem być na Ursynaliach przez wszystkie dni, szczególnie dwa pierwsze, ale niestety ważniejsze kwestie przeważyły i został tylko dzień pierwszy - piątek. W sobotę grali In Flames, ale w sumie widziałem ich w Stodole w 2011 więc przyjąłem to spokojnie i nastawiłem się głównie na piątkowy Limp Bizkit, którego płyty towarzyszą mi od roku, mniej więcej, 1999-2000.

Pojechaliśmy do Warszawy autem żeby móc szybko wrócić po koncertach (pociągów nocnych oczywiście nie ma, bo po co). Udało się zaparkować nawet całkiem blisko kampusu. Ruszyliśmy z buta. Jakieś 10 minut to zajęło, więc całkiem znośnie. Akurat Slayer kończył grać i tłumy opuszczały kampus, więc weszliśmy przez bramki na dość luźny teren i zajęliśmy sobie miejsce prawie całkiem pod sceną. Przed nami był koncert zespołu Chassis.

Chassis, szczerze powiem słyszałem po raz pierwszy. Nie chciałem wcześniej przesłuchiwać na youtube, wolałem zobaczyć i ocenić na żywo. Sytuacja okazała się podobna jak z zespołem Labyrinth - gdyby nie wokalista, byłoby całkiem znośnie. No cóż, pan śpiewający zarówno swoim dziwnym zachowaniem jak i samym śpiewem nie przemówił do mojego wnętrza. Koncert skończyli dość szybko.

Nadeszła pora na wydarzenie wieczoru - LB. Ludność zaczęła nadchodzić, na polu robił się tłok. Na scenie równolegle załoga zespołu przygotowywała sprzęt.
Trwało to długie minuty, ale wszystko w znośnych granicach. Nie niecierpliwiłem się, bo nagrodą miał być pojechany koncert. I taki był.

Nadeszła 23:30 (mniej więcej). Zespół wylazł na scenę. Wraz z pierwszym kawałkiem ludzie eksplodowali. Tak jak na początku stałem jakieś 10-15m od sceny, to po dwóch/trzech kawałkach wyrzuciło (mówię w formie bezosobowej, bo do końca nie wiem co to za licho) mnie dwa razy dalej do tyłu prawie na barierki. Jak się później okazało, nie były to złe miejsca - przynajmniej nikt nie napierał i nie kopał od tyłu :D

Tylko… gdzie jest DjLethal? :/ Szkoda, że opuścił ich zespół. Dowiedziałem się o tym dopiero na miejscu. Sromota.

Sam koncert świetny. Nagłośnienie dobre. Temperatura w tłumie kosmiczna, wszyscy dosłownie mokrzy (a tamtego wieczoru było dość chłodno!). Zero wiatru, zero powietrza do oddychania - to było ciężkie. No i tłok - tłok gorszy niż na woodstocku. Tego się nie spodziewałem :p Dobrze, że momentami pokropił deszcz (jakby na zawołanie Freda: "Bring the rain!").

Fred Durst - wysoce pozytywny człowiek. Jego kontakt z publiką był świetny, chyba jeszcze lepszy niż Andersa z In Flames - a to wyczyn. Nawet troszczył się o nas (gdy pod sceną zrobił się kocioł, przerwał koncert i poczekał aż wszystkich podniosą z ziemi). Widać było, że jest bardzo zadowolony z tego jak go przyjęliśmy. A my byliśmy jeszcze bardziej zadowoleni, że tak wyjątkowo dla nas zagrali (zagrali nawet Gold Cobra, której jeszcze podczas aktualnej trasy koncertowej nie grali nigdzie).

W sumie zagrali większość świetnych kawałków. Gdybym miał możliwość, to dorzuciłbym jeszcze tylko świetne na koncerty Just Like This - to byłby koniec świata.

Setlista:

Why Try
(w/ DJ Sk3L3TöR Intro)
Bring It Back
My Generation
Livin' It Up
Hot Dog
My Way
Break Stuff
Gold Cobra
(2012 debut)
Nookie
Behind Blue Eyes
(The Who cover)
Take a Look Around
Faith
(George Michael cover)
Smells Like Teen Spirit
(Nirvana cover) (Intro only)
Rollin' (Air Raid Vehicle)


Na koncie youtube użytkownika thekozlov jest zapis większości koncertu w super jakości, polecam. Oto jeden z kawałków:
http://www.youtube.com/watch?v=GmjwEjsawmw

Niestety koncert musiał kiedyś się skończyć. Było po pierwszej w nocy. Wszyscy byli wyczerpani. Nie zabrakło kilku miłych słów ze strony zespołu, co ucieszyło zgromadzoną gawiedź. Gawiedź, która mimo nocnej pory wcale nie miała ochoty się rozchodzić. Jedak trzeba było ruszyć w stronę wyjść. Po 15 (lub więcej) minutach walki wydostaliśmy się z terenu uczelni przeskakując przez płot i ruszyliśmy żwawo w stronę samochodu. Niestety ani jeden policjant nie zaprosił nas do karety, a mieliśmy na to nadzieję (nawiązanie do bohatera z filmu http://youtu.be/IK8aSac5wvs). W samochodzie trzeba było zrzucić mokre ubrania (było dosłownie jak po ulewie), a przynajmniej koszulki. Tak też zostało poczynione i ruszyliśmy z powrotem, wypatrując jednocześnie jakiegoś wodopoju. Ową oazą okazała się jedna ze stacji Shell, na której musieliśmy płacić przez szufladę (!) - do tej pory myślałem że tak jest tylko w Rosji (kolejne nawiązanie: http://youtu.be/p1eKgSuFkNg).

To by było na tyle na tamtą noc.

¿No quieres ver más anuncios? Actualízate ahora

API Calls