Reproducir en Spotify Reproducir en YouTube
Ir al video de YouTube

Cargando el reproductor...

¿Scrobbling desde Spotify?

Conecta tu cuenta de Spotify con tu cuenta de Last.fm y haz scrobbling de todo lo que escuches, desde cualquier aplicación de Spotify de cualquier dispositivo o plataforma.

Conectar con Spotify

Descartar

¿No quieres ver más anuncios? Actualízate ahora

Puscifer - Conditions of My Parole [zapowiedź]

Poseidon’s on a mission - brace yourself, brace yourself!

http://type3media.com/press/wp-content/uploads/2011/08/puscifer_parole-300x297.jpg?9d7bd4

Kiedy Puscifer, enfant terrible Maynarda Jamesa Keenana, wydawał w 2007 roku swoją debiutancką płytę, raczej nikt – nie wyłączając głównego zainteresowanego – nie traktował zespołu zbyt poważnie. No sorry, ale umówmy się, że żaden trzeźwo myślący człowiek nie podejdzie na serio do projektu o nazwie powstałej z kontaminacji słów „pussy” i „lucifer”, w dodatku oferującego album w obrzydliwie kolorowej kopertce z wielkim napisem „V is for Vagina”. Puscifer powstał jako swoisty plac zabaw dla szalonego Maynarda, jako mało zobowiązująca grupa mająca umożliwić artyście realizację najbardziej pokręconych wizji tudzież, jak woli sam wokalista, „miejsce, gdzie jego id, ego i anima będą się spotykać, żeby wymieniać przepisy na ciasteczka”.

Na debiutanckim „V is for Vagina” znalazło się sporo mocnych, energetycznych kompozycji, ale większość z nich już po jednym odsłuchu zaczynała razić pewną powtarzalnością, a najlepiej i tak wypadały kawałki zupełnie na płytę niepasujące: Momma Sed i wyborny Rev 22:20 (Dry Martini Mix). Album zwyczajnie nie był – nie mógł być – do końca przemyślany i nikt chyba nie spodziewał się, że Puscifer wyda prędko kolejną płytę. Może za dziesięć lat, jeśli Maynardowi znowu nagromadzi się trochę pomysłów nieprzystających ani do A Perfect Circle, ani do Tool. W 2007 roku nikt nie traktował zespołu zbyt poważnie. Ale - jak Bob Dylan zaśpiewałby nam zaraz tym swoim wspaniałym nosowym głosem – pewne rzeczy się zmieniły.

Rok 2009 przyniósł EP-kę o wdzięcznym tytule "C" Is for (Please Insert Sophomoric Genitalia Reference Here), na której… nie no, nie będę się powtarzał przecież. Kto kojarzy tekst o ewolucji Crippled Black Phoenix, ten wie, o czym mowa. Kto nie czytał, ten trąba . Maynard zaczął traktować swoje dziecko całkiem poważnie poważniej, a na zaskakującej EP-ce skupił i rozwinął to, co na pierwszej płycie udało mu się najlepiej. Zaprosił ciekawych gości (Trent Reznor w Potions (Deliverance Mix), Milla Jovovich w The Mission (M is For Milla Mix), eteryczna Carina Round w The Humbling River) i nagrał cztery nowe utwory, z których żaden nie traktuje o waginie.

A teraz Maynard James Keenan promuje drugi album Puscifera singlem, o którym z całą pewnością mogę powiedzieć, że jest jednym z najlepszych kawałków, jakie kiedykolwiek wydał pod banderą zespołu. I nie użyłem słowa „bandera” przypadkowo.

http://www.youtube.com/watch?v=T0HQSoYj1P8

Już widzę Maynarda, jak siedział na "Piratach z Karaibów" i zapisywał w telefonie te wszystkie żeglarskie hasła. Singiel doskonały. Niepokojąca, agresywna perkusja niczym uderzenia fal o kadłub statku. Burza, błyskawice, zawierucha, a ten łobuz Maynard stoi gdzieś wysoko na maszcie - w jednej ręce liny, w drugiej wino "Kaduceusz" - i przekrzykuje sztorm, wołając do załogi: "all hands on deck!", "mind the sails, mind the sails!". Nie skłamię, jeśli powiem, że skóra się na dupie marszczy.

Puscifer - Conditions of My Parole

¿No quieres ver más anuncios? Actualízate ahora

API Calls