Lunes 7 Jul 2014, 15:01
Śro 2 VII – Open'er Festival 2014
Dzień I
Eric Shoves Them In His Pockets
Panowie byli całkiem miłym rozpoczęciem Open'era. Trochę się człowiek rozruszał, pogibał i poklaskał. Fajna energia.
Panowie zagrali świetny koncert. Dużo dobrej zabawy. Fajnie, że mamy takie zespoły. Wokal, muzyka, kontakt z publicznością wszystko na najwyższym poziomie. Została mi też dostarczona odpowiednia ilość energii :)
Czekałam na ten koncert, no i oczywiście na The Look. Najpierw przytłoczyła mnie trochę ilość ludu, który zaczął przepychać się do przodu, przez co ilość tlenu dramatycznie uległa zmniejszeniu. Miałam też wrażenie, że na początku nie było wystarczająco dobrze słychać wokalu. Później wszystko przestało się liczyć, bo Metronomy grali z werwą zmuszając mnie do tańca.
Tu mam trochę mieszane uczucia. Ogólnie fajny koncert, ale czasem jakby czegoś mi brakowało, hmm, sama nie wiem czego.
Panowie na scenie czują się jak ryba w wodzie. To słychać i widać. Zadowoleni, uśmiechnięci dali z siebie 100%. W dodatku wokalnie było wprost idealnie. Po ich koncercie jakoś od razu bardziej chciało mi się żyć :) Wiem, że jeśli będą nas odwiedzać w najbliższym czasie to chętnie pójdę na ich koncert.
Dzień II
Nie miałam wielkich oczekiwań co do tego koncertu. Lubię ich muzykę, ale pamiętam jak bez życia wypadli na Orange w Warszawie. Na Open'erze było zdecydowanie lepiej. Co prawda dar kierowania tłumem i charyzma to nie są pojęcia z którymi panowie są szczególnie zaznajomieni, jednak panowie wypadli naturalnie. Widać tacy są. Andrew pare razy nieśmiało się do nas uśmiechnął i zszedł do ludu, wyglądał na całkiem zadowolonego ;) Ja bawiłam się świetnie :)
Bardzo pozytywny koncert. O MØ słyszałam dużo, mniej słyszałam jej, wysłuchałam, zapomniałam. Na koncercie zrobiła na mnie spore wrażenie, silna, z równie silnym głosem, pewna siebie. Miała bardzo dobry kontakt z publicznością, która była zachwycona każdym jej gestem. Teraz bardziej się wsłucham w to co proponuje.
BOKKA dała fantastyczny występ. Światła, to co było widać na telebimach, ich image, to, że nie mówią, a piszą do publiczności - razem tworzy to spójny przekaz. Zabieg ukrywania tożsamości nie jest niczym nowym, to muzyka robiła wrażenie. Posmak skandynawskiej elektroniki, muzyka w której zatopił się cały namiot…oj, będę słuchać w domu.
Dzień III
Sympatyczni Łotysze byli miłym rozpoczęciem dnia. Może jakoś specjalnie się nie wyróżniają, ale godzina koncertu minęła całkiem przyjemnie.
Pożar w burdelu
Artyści całkiem trafnie komentowali rzeczywistość, było trochę wulgarnie, było śmiesznie. Niestety opuściłam koniec występu, ponieważ śpieszyłam się na
Foals nigdy mnie nie rozczarowali ani koncertowo, ani co do tego co prezentują na albumach. Koncert był genialny. Od pierwszej chwili na scenie do ostatniej nuty panowie z dużym zaangażowaniem zagrali jeden z najlepszym koncertów na Open'erze. Publiczność reagowała z równie dużym entuzjazmem. Czułam się wręcz zobowiązana, żeby dać z siebie wszystko jako uczestniczka takiego koncertu ;)
Uwielbiam ich i bardzo cieszy mnie ich powrót na Open'era. Mam nadzieję, że niedługo doczekam się ich występu w jakimś klubie. Ten koncert to była totalna radość. Panowie mnie znowu zachwycili. Cieszy mnie też większe niż poprzednio zainteresowanie ich koncertem. Nie mogłam opuścić żadnego dźwięku, którym nas obdarzali, więc spóźniona poszłam na
Jaki jest Jack White każdy widzi. Kto był na jego koncercie ten wie, że była moc, kto nie był też to wie.
Mimo to znowu go opuściłam, bo śpieszyłam się zobaczyć jak na scenie radzi sobie
No i radzi sobie naprawdę dobrze. Nie zagrał wszystkiego co mi się marzyło, ale takie jest życie. Fajnie, że tyle ludzi przybyło na jego występ. Miał kto wyśpiewywać z Benem kolejne linijki jego tekstów. Ben wzruszał i czarował, chcę jeszcze raz przeżyć ten koncert, za szybko się skończył.
Lykke Li była cudowna. Urocza, czarowała głosem i całą swoją osobą na tle pięknie wyglądającej sceny. Po tym koncercie lubię ją jeszcze bardziej. Urzekł mnie też pan grający na perkusji. Również Lykke Li zawdzięczam pare wzruszających chwil.
Dzień IV
Dobrze się słuchało Daniela i zespołu. Muszę zapamiętać, żeby zajrzeć czasem do niego i zobaczyć co słychać.
Plastic pamiętam jeszcze z MySpace, a więc z zamierzchłych czasów. Chyba niewiele się zmienili od tamtej pory. Nie do końca do mnie przemawiają, ale trochę się poruszać można.
Zaskoczył mnie ten koncert. Podeszłam do niego niepewnie, a okazało się zabawnie, wzruszająco, pięknie po prostu. Wokalistka jest przeurocza. Panowie też :)
Bardzo fajnie bawiłam się pod sceną :) Znokautował mnie pare komentarzy jakiegoś pana, oczywiście fana Faith No More, np. ten, że panowie jeszcze muszą się dużo muzycznie nauczyć. Proszę pana, ci "chłopcy" po prostu nagrali takie rzeczy, które niestety panu ciężko jest zrozumieć. Ach, ta ignorancja i uwielbienie dla jednego sposobu grania. Powracając do koncertu - ja bawiłam się świetnie słuchając ich i obserwując jak Faris ściąga jakieś fanty na scenę.
Nie dla mnie, ale ludzie byli zachwyceni.
artist]Król
Muzyka podobała mi się bardzo, a teksty nie bardzo.
Jakoś nie załapałam się na falę uwielbienia dla tego zespołu. Na koncercie była duża energia i dobra zabawa, ale nie dla mnie był ten koncert, trochę mnie znudzili.
Open'er 2014 przeszedł tym samym do mojej prywatnej historii. Było pięknie, było dobrze i już liczę dni do następnego Open'era :)