Miało do tego nie dojść, ale jednak, robię to. Piszę muzyczne podsumowanie 2011 roku. Roku obfitego w wiele świetnych debiutów, kolejne albumy starych wyjadaczy. Doszło także do paru mniej przyjemnych wydarzeń w muzycznym świecie, było ich na tyle, że każdy już zapewne ma jakieś z nich na myśli. Zarysuję też mniej więcej moje typy na przyszły rok. Ale po kolei.
Jak już wspomniałem miałem tego nie pisać, z prostego powodu. Zbyt dużo dobrej muzyki. Robiąc swego rodzaju top nie mógłbym zgodnie z własnym sumieniem ocenić danego albumu, gdyż ciągle wahałby mną wątpliwości typu " A przecież to też było dobre…